na kanapie... ty, mój ojcze kochany w środku pomiędzy nami... Zuzanna pod oknem... robiła swą pończochę, gdy tymczasem Segoffin, na kolanach przed kominem, dmuchał na ogień... a Zuzanna, jak zwykle, żartowała sobie z poczciwego człowieka... Ty, mój ojcze milczałeś od jakiegoś czasu... Aż nagle... wziąwszy pana Onezyma i mnie za ręce, odezwałeś się do nas głosem wzruszonym: »Wiecie, moje dzieci o czem ja myślałem? — Nie, mój ojcze, — odpowiedzieliśmy pan Onezym i ja (gdyż, naturalnie i on ciebie nazywał ojcem). Oto! — mówiłeś dalej, myślałem właśnie, że niemasz na świecie człowieka szczęśliwszego odemnie. Mieć przy swoim boku dwoje dzieci które się uwielbiają, dwoje sług dawwnych, albo raczéj dwóch starych przyjaciół... i przepędzać w ten sposób życie spokojne i błogosławione... Trzeba za to wiecznie dziękować Bogu. moje dzieci...” — I to powiedziawszy, oczy twoje, mój ojcze, łzami się napełniły — W tedy, Onezym i ja, ściskaliśmy cię w naszych objęciach, mówiąc... gdyż jedna myśl przyszła nam obojgu: O! tak, Bóg jest dobry dla nas... „dzięki, dzięki Bogu!”... Tak wszyscy troje spoczęliśmy chwilkę we wzajemnych
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/239
Ta strona została przepisana.