Masz zupełną słuszność moje dziecię... to nieszczęsne kalectwo, jest nieprzebytą zawadą, która zawsze przeszkadzać mu będzie w obraniu jakiegolwiek zawodu, w utworzeniu sobie jakiegolwiek położenia... a nawet w małżeństwie jego... jeżeli tylko nie przez sen ma się rozumieć.
— Teraz, mój ojcze, to już ja znowu ciebie nie rozumiem.
— Doprawdy!
— O! tak jest, ale to wcale a wcale!
— Jakto! moje dziecię, ty nie pojmujesz, że to jest niepodobieństwem, ażeby kobieta mogła popełnić głupstwo zaślubienia biednego na pół ślepego chłopca, który o dziesięć kroków przed sobą nie widzi który, ze tak powiem, byłby zawsze jak dziecię na opiece? ty nie pojmujesz tego, że tym sposobem role byłyby zupełnie przeciwne... i że zamiast opiekowania się żoną, Pan Onezym musiałby zostawać pod opieką kobiety, ktoraby była tyle szaloną ażeby pójść za niego?
— A jednak, mój ojcze, nie jestże to rzeczą prostą, ażeby ten opiekował się drugim, kto się nim opiekować może?
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/242
Ta strona została przepisana.