wianie na widok portretów przeznaczonych do przypominania nam osób ukochanych... gdyż nieznacznie oczy tak dalece przywykają do tych portretów, że etfekt ich, coby miał zawsze być świeżym i nowym, powszednieje tylko...
— Jest jakaś część prawdy w tem spostrzżeniu... nie domyślam się przecież jaką korzyść możesz z niego wyciągnąć dla twojéj sprawy.
— Przeciwnie... mój ojcze... takie portrety umieszczają się w ramach zasuwanych... przypuszczam... i otwierają się wtedy tylko kiedy człowiek czuje się usposobionym do oglądania tych drogich obrazów, z pewną czcią pobożną; wtedy wrażenie jakie one na niego wywierają jest tem silniejsze, im widok ich jest rzadszym... nie prawdaż mój ojcze kochany?...
— Rozumowanie doskonałe, Mościa Panno... Cóż daléj?...
— Otóż... kochając cię tak jak ja cię kocham, mój ojcze drogi... przypuszczam że jestem w położeniu pana Onezyma... wtedy pocieszałabym się temi słowy: ile razy uścisnę mego ojca, widok jego ujmującego i szlachetnego oblicza, będzie dla mnie pewnym rodzajem zjawiska równie rzadkiego jak czarujące-
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/250
Ta strona została przepisana.