Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/263

Ta strona została przepisana.

też jednocześnie uczyniłaś dwa oddzielne wezwania... zatem...
Segoffin przerwał nagle swą mowę i nie dokończył swego złośliwego żartu...
Jego rysy, zwykle obojętne, przybrały nagle wyraz nadzwyczajnego zdumienia... a potem wyraz obawy i niespokojności; zmiana ta w jego twarzy była tak szybka, tak uderzająca, że pani Robertowa zapominając o niegrzeczności swego towarzysza, zawołała:
— Mój Boże! Segoffinie, co ci jest? czegóż tak patrzysz?
I, zwróciwszy wzrok swój w stronę, gdzie się jedyne oko starego sługi zatopiło, ujrzała w głębi alei prowadzącéj na taras, nową osobę, którą prowadziła owa lękliwa służąca, Teressa.
Właśnie przybycie tego gościa było powodem zdumienia i przestrachu Segoffina. Pomimo tego, przybysz ten nie miał wcale przerażającej postaci.
Był to człowiek niski, krępy, z ogromnym brzuchem, w pięknym szafirowym fraku, kazimirkowych spodniach koloru orzechowego, bótach z wyłogami i długiéj białéj kamizelce, pod którą kołysały się dwa złote łańcuchy od