Ta strona została przepisana.
jeszcze dłużéj rozmaite kolory, lecz zbliżenie się nowego niebezpieczeństwa zwichnęło zupełnie jego siłę wynalazczą.
O dwa kroki od siebie usłyszał głos Sabiny.
Rzeczywiście, nie widząc pana Verduron, którego Segoffin z Zuzanną zasłaniali, dziewica nadbiegając do nich, zapytała:
— Komuż się tak przypatrujesz, moja dobra Zuzanno?
— Panna Sabina! — pomyślał Segaffin z rospaczą w sercu, — tego mi jeszcze brakowało.. wszystko stracone!