Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/278

Ta strona została przepisana.

do ostateczności i zbliżając się do armatora aśeby się z nim po cichu rozmówić...
Ale ten cofnął się mówiąc z uśmiechem:
— Szeptać sobie do ucha w obecności dam; ej do licha!.. to mnie chyba uważasz za grubianina, za człowieka dzikiego, za ludożercę... ten niegodziwiec chce mnie zgubić w waszéj opinii, piękne Panie.
— O! bo Pan nieznasz zapewne uporu Segoflina! dodała Zuzanna; — kiedy mu co w głowę zajedzie, niepodobna wtedy wyrugować mu tego z myśli.
Kommissant Iwona nic już nie odpowiedział i zbliżył się do towarzystwa trzech osób z postacią człowieka który poddaje się wszelkim skutkom swego rospaczliwego położenia.
— A więc, — rzekł armator zwracając się grzecznie do babiny, — mam zaszczyt mówić z Panną Cloarek?...
— Tak jest, Panie, — odpowiedziała dziewica, a Pan jesteś zapewne jednym z przyjaciół mego ojca?
— Ojciec Pani nie ma wierniejszego przyjaciela odemnie... i byłbym bardzo niewdzięcznym gdybym inaczéj postępował... ja tyle winien mu jestem.