— Więc ojciec mój był tak szczęśliwy, że Panu zdołał wyświadczył jakąś usługę?
— Jakąś nsługę, Pani... on mi zrobił cały mój majątek.
— Majątek pana, — powtórzyła Sabina z zadziwieniem, — jakimże to sposobem.
— O! piękna pani, sposobem bardzo prostym... ka...
— Tak, Pani, zawołał Segoffin przerywając nagle armatorowi, — właśnie to na rachunek tego Pana, Pan Cloarek przedsiębrał wszystkie swoje podróże i wycieczki.
— To prawda, Pani, — odpowiedział armator; — w każdéj prawie wycieczce znalazła się dla nas bogata zdobycz. Lecz najlepszą zdobyczą, jaką winien jestem ojcu pani, jest ta, że ci mogę złożyć moje hołdy, piękna Pani.
W chwili kiedy Sabina siliła się na danie jakiejść odpowiedzi na zwietrzałe grzeczności Pana Verduron, Segoffin wsunąwszy głowę pomiędzy Sabinę i Zuzannę, powiedzieł im po cichu:
— Jest to fabrykant na wielką skalę. Sprzedawaliśmy jego wyroby w naszych podróżach i to go nadzwyczajnie zbogaciło.
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/279
Ta strona została przepisana.