nie raz do czynienia z kupcami[1] którzy przy poczciwéj swojéj powierzchowności, nie mało przedstawiają nam trudności.
— To prawda, piękna Pani, — rzekł armator do Sabiny, — trudno sobie wyobrazić jak to nie raz, można się oszukać na ich powierzchowności.
— Dla tego też, — odpowiedziała dziewica z uśmiechem, — nigdy nie można ufać pozorom.
— Wielka rzecz, — wtrąciła Zuzanna z szyderstwem, — to też na tem ograniczają się owe walki i niebezpieczeństwa, o których Segoffin mowi z takiem junactwem.
— Na uczciwość, pięka Pani, nie przesadza on wcale; i zapewniam Panię, że ostatnia nasza bitwa...
— Bitwa! — zawołała dziewica skwapliwie przerywając armatorowi i wpatrując się w niego z zadziwieniem.
— Jakto? — dodała z swéj strony Zuzanna nie mniéj także zdumiona, — bitwa?... o jakiéj to bitwie... pan mówisz?
- ↑ Korsarze nazywają statki kupieckie, kupcami, lecz częstokroć i statki wojenne przybierają powierzchowność tych statków, dla podejścia korsarzy.