Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/287

Ta strona została przepisana.

łem więc tak manewrować ażeby koniecznie uzyskać tę rozmowę, którą właśnie mam przyjemność prowadzić teraz z Panem.
— Dobrze, dobrze, do gwałtu dodawaj jeszcze i szyderstwa: już to kapitan wymierzy ci sprawiedliwość, stary rozbójniku, — zawołał armator głosem okropnie zagniewanym.
Potem przypatrzywszy się przykréj spadzistości rowu, dodał:
— Nie potrafię teraz żadną miarą, przy mojéj grubości dostać się na górę; będę musiał wołać o pomoc... zażądać drabiny, albo też kazać się windować na linie. Ah! ty łotrze Segoffinie, żeby mnie tu postawić w tak śmiesznem położeniu i to jeszcze w obecności dam!
Prawdę powiedziawszy, stary sługa Iwona cieszył się przez chwilę z odniesionego zwycięztwa, pochlebiając sobie z zadowoleniem że dowiódł niemałéj zręczności w wywinięciu się z tego krytycznego położenia; lecz zaspokoiwszy to hełpliwe zadowolenie, odezwał się na seryo do armatora:
— Słuchaj panie Varduron, przebacz mi Pan to wszystko com Panu uczynił; ale na honor zniewolony byłem do tego...
— Co! ty śmiesz jeszcze...