Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/295

Ta strona została przepisana.

— Tak jest, niestety! objawiłeś mi Pan już to smutne postanowienie, i zamiast pozostać królem armatorów w Dieppe, dla tego że miałem szczęście i zaszczyt uzbrajać statki dla sławnego kapitana Kamienne-Strce... dziś jestem tylko...
— Kiedy mówimy o tem... — rzekł Cloarek przerywając panu Verduron, — powiedz mi Pan jakiem prawem pozwoliłeś sobie wydrukować list poufny, w którym donosiłem Panu o mojem porwaniu i o mojem wyswobodzeniu?
— Jakto, waleczny kapitanie, przecież to był najsmaczniejszy kąsek dla wszystkich czytelników Dziennika Cesarstwa... którzy równie jak cały świat z upragnieniem chwytają wszystko co tylko dotyczy najodważniejszego... najznakomitszego naszego korsarza.
— Zanadto pan jesteś grzeczny, ale niedelikatność ta z Pana strony była mi bardzo przeciwną.
— Kiedy skromność Pana tak się obraziła, kochany kapitanie, ileżby ona to ucierpiała z powodu dzisiejszego artykułu.
— Jakto z powodu jakiego artykułu?
— Bo znowu o Panu jest mowa w Dzienniku Cesarstwa który dzisiaj rano czytałem.