córce, że jéj już nigdy nie odstąpię; widziałeś ją Pan i pojmujesz zapewne, że ślubu mego dotrzymam.
— Bez wątpienia, Panna Cloarek jest zachwycająca, kochany Kapitanie... ale Pan nie zaniedbasz tak pięknéj sposobności: zmierzyć się z Kapitanem Blak i zdobyć dwa miliony, to będzie wieńcem pana korsarskiego zawodu.
— Nie nalegaj Pan na mnie.
— Kapitanie... mój kochany Kapitanie!
— To być nie może! powtarzam Panu.
— Segoffinie, mój stary wilku morski, połączże się ze mną: wpakujesz twoję 18 funtową kulkę w brzuch Kapitana Blak, zaręczam ci to niezawodnie... stary żarłoku!
— Segoffin wié dobrze, że mego słowa nie cofam, panie Verduron; jeszcze raz tedy powtarzam: nie, więc nie.
— Ha! do pioruna! są widzę ludzie z egoizmem nieuleczonym! zawołał armator przywiedziony do wściekłości tą odmową Iwona, — są ludzie z osobistością oburzającą! a Pan należysz do rzędu tych ludzi... Kapitanie!
— Czy tak! żartujesz sobie, Panie Verduron, odpowiedział Cloarek, uśmiechając się na ten dziwny wyskok armatora; — z łatwością Pan
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/301
Ta strona została przepisana.