Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XVIII.
Segoffin może już od pół godziny przechadzał się z coraz większą niespokojnością po korytarzu, przytykającym do małego saloniku poprzedzającego sypialny pokój Sabiny; od czasu do czasu pierwszy kanonier uważnie nadstawiał ucha, ale nie mógł nic dosłyszeć, prócz jakichś stłumionych, wątpliwych głosów.
Nareszcie spostrzegł Zuzannę wychodzącą z pokoju z świeżo zapłakanemi oczyma, które właśnie ocierała.
— I cóż! — zapytał ją żywo i z obawą, jak