Ta strona została przepisana.
— Ona! Dzięki Bogu nie wié o niéj, i spodziewam się że nigdy wiedzieć nie będzie.
— W takim razie, Zuzanno nie rozumiem cię wcale.
— Słuchaj, — rzekła ochmistrzyni wyjmując z kieszeni jakiś papier, słuchaj co było powodem wszystkiego złego.
— Co to jest?
— Dziennik dzisiejszy.
— Więc cóż?
— Obejmuje on nowe szczegóły o tym sławnym korsarzu, Kapitanie Kamienne-serce...
— To właśnie... o czem nam ten łotr armator powiedział niedawno, — szepnął Segoffin zcicha.
Poczem dodał głośno:
— Ale jakiż związek może mieć ten dziennik z naszą...
— Posłuchaj, Segoffinie, tego ustępu, który właśnie jest najważniejszy, a wtedy domyślisz się wszystkiego.
Zuzanna rozłożyła dziennik i przeczytała następujący artykuł, którego tytuł był taki;