Cloarek: — Mój ojcze... morderca méj matki istnieje... czy ty nie pomścisz się za nią! Wystaw sobie teraz rospacz Pana Cloarek. Wywieść swą córkę z błędu, byłoby to oskarżyć siebie samego.
— Więc Panna czytała dzisiejszy dziennik po przybyciu Pana Iwona?
— Nie inaczéj, a to się tak stało: wzruszenie jakie jéj sprawił dzisiejszy twój wybryk, nie wyrzucając ci tego, Segoffinie, uspokoiło się już nieco... ale biedna dziewczyna doznawała jeszcze tego uczucia nerwowego, które zwykle w niéj następuje po takich napadach... Około jedenastéj, Pan powrócił; zdawał się być bardzo wesoły, równie jak mój siostrzeniec, który mu towarzyszył. „Czy moja córka jest w swoim pokoju?“ rzekł głosem radosnym Pan Cloarek; „mam dobrą dla niéj wiadomość.” Potem, mój Segoffinie, pomimo że nie jestem donosicielką, przymuszona byłam opowiedzieć mu twój wypadek nad rowem z tym zacnym upudrowanym negocyantem, który jest taki grzeczny, i przestrach, jaki wypadek ten sprawił Pannie Sabinie.
— Nie inaczéj, tak powinnaś była postąpić, ale mów daléj.
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/318
Ta strona została przepisana.