W chwili kiedy Cloarek postąpił ku drzwiom, Segoffin nie mogąc mu dotąd przerywać, zatrzymał go i rzekł do niego głosem uroczystym.
— Panie Iwonie, jesteś pan na złéj drodze.
— Co przez to rozumiesz?
— Skoro się Pan pokażesz w Hawrze, to już nie wrócisz do domu, jak dopiero po wyprawie.
— Oszalałeś.
— Nie oszalałem, Panie.
— Więc załoga mnie gwałtem uprowadzi?
— Być może.
— Więc ja nie mam już żadnéj woli?
— Właśnie obawiam się woli Pana.
— Skończże już raz twoje zagadki.
— Jak tylko Pan staniesz w kole naszych majtków, nie będziesz miał tyle siły ażeby im się oprzeć.
— Ja?.
— Pan.
— Nawet obok tych wszystkich powodów, króre ci przedstawiłem?
— To nic nie stanowi! Wierzaj mi Pan, skoro staniesz oko w oko, serce w serce z tymi szatanami, którzy razem z Panem tyle razy urągali się z morza, burzy, ognia, żelaza i ołowiu.
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/326
Ta strona została przepisana.