Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/335

Ta strona została przepisana.

— Nie, to nie jest obłąkanie! Niestety! mam już teraz rozum, cały mój rozum! a z nim wróciły wszystkie moje obawy... przeczucia... i to mnie zabija... dodał pocichu Onezym, upadając osłabiony na swoje posłanie; gdyż w nadzwyczajnem wzruszeniu swojem, zdołał był poprzednio usiąść na łóżku.
Zuzanna przestraszona, pochyliła się do swego siostrzeńca, i uniósłszy jego głowę ociężałą starała go się otrzeźwić; powoli minęło to osłabienie i z płaczem odezwał się do swéj ciotki:
— Przebacz... przebacz mi zgryzotę jaką ci sprawiam, moja ciotko... Ale gdybyś ty znała moje cierpienia... gdybyś wiedziała jak okropną jest dla mnie rzeczą pomyśleć, że z rana tegoż samego nieszczęsnego dnia Pan Cloarek obudził we mnie nadzieję szczęścia tak wielkiego... tak wielkiego... że mu wierzyć niechciałem... A teraz... tyle nadziei obróciło się tylko w łzy i popiół!
— Ale cóż ja mam na to uczynić, mój Boże!
— Tobie się zdaje że czynisz jak najlepiej, ukrywając przedemnę wszystko... wiem o tem, biedna i kochana ciotko moja.. ale przysięgam ci, ty się mylisz... rzeczywistość... chociażby