Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/336

Ta strona została przepisana.

najokropniejszą była, mniéj dla mnie będzie szkodliwą jak ta niepewność dręcząca. — Kiedy nie śpię... prześladują mnie najczarniejsze myśli, kiedy zamknę oczy, wtedy znowu przerażające marzenia snują mi się po głowie i budzę się z przestrachem... ażeby nowéj doświadczać trwogi... nie, nie, powiadam ci że to nie jest życie... Tysiąc razy śmierć wolę, bo w niéj przynajmniéj jest pewność.
Zuzanna zatrwożona wzrastającem ciągle uniesieniem Onezyma, i obawiając się, ażeby milczenie jéj rzeczywiście nie sprowadziło jakich nieszczęśliwych skutków, zawołała:
— Więc dobrze!... słuchaj... ale mi przyrzecz pierwéj, że będziesz rozsądnym... mężnym...
— Mężnym... ah! wiedziałem ja dobrze, że nastąpiły wielkie nieszczęścia!
— Widzisz więc.. cóż ja mam uczynić, co powiedzieć? — zawołała nieszczęśliwa kobieta. Za pierwszem mojem słowem oddajesz się już rozpaczy.
— O! mój Boże! — rzekł Onezym głosem przerażonym, — przeczuwałem ja to!... ona umarła...
— Nie... nie... ona żyje, — dodała skwapliwie