wiek wzrostu wysokiego, blady, z włosami rudemi, rzuciło się do pokoju... »Onezym zginął w naszéj obronie... Teraz na nas koléj... Bądź zdrowa Zuzanno.“ zawołała Sabina ściskając mnie w swoich objęciach, i dodając głosem: — „Żegnam cię... ojcze kochany... żegnam.”
— Przywiązana i odważna do samego końca, rzekł Onezym ocierając łzami zwilżone oczy.
— Ja, czułam się mniéj odważną od Sabiny. Widziałam jakeś upadł krwią zbroczony na progu; rzuciłam się tedy do stóp herszta tych rozbójników wołając: Łaski!... łaski! Wyciągnął rękę jak gdyby chciał nakazać swoim wspólnikom ażeby się zatrzymali, i powiedział do mnie głosem groźnym: — Gdzie jest kapitan Kamienne-serce?
— Kapitan Kamienne-serce? — zawołał Onezym wpatrując się w Zuzannę z nadzwyczajnem zdumieniem, — ów korsarz, o którego ucieczce czytaliśmy dopiero przed kilku dniami? Dlaczegóż go tutaj szukano, wśród takiego zburzenia? Zresztą, wszakże ludzie ci byli Anglicy, przypominam to sobie teraz.
— Zaczekaj, opowiem ci wszystko co tylko wiem w téj mierze, mój synu... Mówiłam tedy, że ów człowiek z ręką na temlaku, który zdawał
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/346
Ta strona została przepisana.