stkie swoje siły... i zeszedł do salonu... gdyż, jeżeli mam wszystko powiedzieć, — dodał Segoffin głosem coraz więcéj wzruszonym, — nim godzina czasu upłynie, los Pana Iwona... będzie rozstrzygniony...
— Po przeczytaniu tego listu? — zapytała Zuzanna z zadziwieniem i niespokojnością.
— Tak jest, — odpowiedział Segoffin z drżeniem, — a list ten ma przeczytać Pannie Sabinie Pan Onezym w mojéj i twojéj obecności. Zuzanno... ponieważ Pan Iwon polecił mi udzielić wam niektórych objaśnień.. A więc, pójdźmy, Panie Onezymie... uspokój się Pan... bądź odważnym... Panna już jest zawiadomiona... co się stało, odstać się nie może... co ma być to będzie. Ty Zuzanno, idź do Panny i poczekaj na nas, pomogę twemu siostrzeńcowi w jego ubraniu....
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
W dziesięć minut potem, Onezym, który nadzwyczajnie był osłabiony, opierając się na ramieniu Segoffina, wszedł do salonu, gdzie Sabina go oczekiwała.