Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXI.
Gdy Onezym, w towarzystwie Segoffina i Zuzanny wszedł do salonu w którym go Sabina oczekiwała, znalazł ją bardzo smutną, bladą, poważną i prawie uroczystą; jej słabość zmuszała ją do pozostania na kanapie, gdzie na pół leżąc spoczywała...
— Panie Onezym, — rzekła do młodzieńca, — chciéj Pan usiąść... i ty... moja dobra Zuzanno... i ty także Segoffinie.
Aktorowie téj sceny usiedli w milczeniu i w głębokim pogrążeni smutku.