Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/360

Ta strona została przepisana.

— Zaczem rozpoczniemy tę rozmowę, — mówiła daléj Sabina z gorzkim uśmiechem, — powinnam was przedewszystkiem uprzedzić, że bardzo się odmieniłam... Owe trwogi mimowolne... częstokroć dziecinne, które mnie poprzednio napadały... ustały teraz... nie doznaję ich wcale... Okropna rzeczywistość uleczyła mnie zupełnie... Przy niéj... wszystkie przerażające mary, które od dzieciństwa niepokoiły mą wyobraźnię, rozproszyły się... Oznajmiam wam to, moi przyjaciele dla tego, ażebyście mnie wcale nie oszczędzali... ażebyście mi wyznali, albo raczéj... potwierdzili całą prawdę... chociażby ona była najokropniejszą... Teraz mam siły i odwagę usłyszeć wszystko... Jeszcze tylko jedno słowo... zaklinam się, Zuzanno, i ciebie także Segoffinie, w imię waszego tylokrotnie doświadczonego przywiązania do mnie.. i do... mojéj rodziny... abyście otwarcie odpowiadali na moje pytania;... przyrzekacie mi to?
— Przyrzekam ci, moje dziecię, — rzekła Zuzanna.
— Przyrzekam Pannie Sabinie, — dodał Segoffin.
Tu nastąpiła chwila milczenia.
Ochmistrzyni, stary sługa, a szczególniéj