Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/361

Ta strona została przepisana.

Onezym, byli zdumieni temi uroczystemi stówy i śmiałością, Sabiny; wszystko im zapowiadało, że jakiekolwiek obierze postanowienie wskutek téj rozmowy, postanowienie to będzie niezmienne.
Nareszcie dziewica odezwała się daléj:
— Zuzanno... byłaś świadkiem mego urodzenia... przez poświęcenie twoje i troskliwość... byłaś... przyjaciółką mojéj matki... w imię więc téj przyjaźni... zaklinam cię... ażebyś mi powiedziała czy wspomnienia moich lat dziecinnych mnie nie mylą; czy mój ojciec... przed dwunastu laty... w podobnymże ubiorze... w jakim go widziałam onegdaj... nie był... powodem śmierci méj matki?
— Niestety! Panno Sabino.
— W imię świętéj i błogosławionéj pamięci méj matki... Zuzanno... wyznaj mi prawdę.
— Prawda... jest... moje dziecię... — odpowiedziała ochmistrzyni głosem drżącym, — prawda... że po scenie gwałtownéj... jaka zaszła pomiędzy Panią... a Panem... ona umarła... lecz...
— Dosyć, moja Zuzanno kochana, — rzekła Sabina przerywając ochmistrzyni, — i prze-