Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/391

Ta strona została przepisana.

znajdował się w nowym hotelu, nie był przybiegł donieść Panu Iwonowi że jakiś statek rybacki przybył z wiadomością iż wielki szoner, bardzo podejrzanéj powierzchowności, zmierzał ku nadbrzeżnym skalom z widocznym prawie zamiarem wysadzenia swojéj ludności, jak się to już kilkakrotnie w rozmaitych punktach zdarzyło... Z tego powodu officer portowy wzywał kapitana Głowni-Piekielnéj, ażeby w nieobecności innego statku wojennego, natychmiast, wyruszył na morze i uderzył na okręt nieprzyjacielski, jeżeliby rzeczywiście ludność jego wylądować zamierzała. Pan Iwon musiał być posłusznym, gdyż tu chodziło o obronę kraju... Spieszymy więc do czółn i dostajemy się do brygu; następnie puszczamy się na morze udając się w ślad za szonerem. Tutaj, Panno Sabino, muszę wspomnieć o jednéj rzeczy, której Pan Iwon nie śmiał wyznać w swoim liście, kiedy, przypominając Pani że nigdy jeszcze nie był rannym, wspomina o jakiejś myśli przesądnéj: wyznać tedy muszę, Panno Sabino, że życie biednego ojca Pani było podzielone jakby na dwie części... jedna była zupełnie szczęśliwa... to jest kiedy był w domu lub rozmawiał ze mną o swéj córce;... druga zaś nieszczęśliwa i strapiona...