sne słowa pana. — Ale, — zapytałem go jeszcze, — czy pan pomimo tego wszystkiego pójdziesz na ten bal? — „Czy pójdę?... niezawodnie... pragnę nawet przybyć pierwszy a wyjść ostatni z niego. Inaczéj myślanoby że żałuję tego com uczynił, albo że się obawiam. Jeżeli moja obecność na tej zabawie zgorszy innych gości, jeżeli mi to dadzą poznać... albo jeżeli cośkolwiek podobnego spostrzegę... potrafię wtedy odpowiedzieć i działać... bądź tylko spokojnym; wracaj do domu, i powiedz ażeby mój kostium był zupełnie skończony przed mojem przybyciem.“
— Ah! cóż to za człowiek! co za charakter żelazny! — rzekła Zuzanna z westchnieniem. — Zawsze ten sam; a nasza biedna pani, ona niczego się nie domyśla.
— Zabieram tedy kostium, — dodał Segoffin, — i zaczekam na pana w jego pokoju... bo że pójdzie na bal, to jest rzeczą tak pewną jak to, że ty mnie zaślubisz, moja droga, — pamiętaj więc o tem.
— Jeżeliby to nieszczęście miało kiedy nastąpić, odpowiedziała pani Robertowa z gniewem; — to przeciwnie, starać się będę nigdy o tem nie myśléć!
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/44
Ta strona została przepisana.