Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/53

Ta strona została przepisana.

mności i rozrywki w niektórych zgromadzeniach publicznych... gdzie jego nieszczęśliwa głowa mogłaby mu jakiego złośliwego figla wyplatać.
— Posłuchaj, pani, — rzekła Zuzanna, znajdując nareszcie sposobność zachęcenia swej pani do nakłonienia męża, ażeby nie poszedł na zabawę, gdzie obecność jego mogła nadzwyczajną wywołać burzę, — jestem tegoż samego zdania, że dla pani i dla pana spokojności... pragnąćby należało, ażeby on unikał wszelkiéj sposobności... wzbudzenia swego gniewu... dla tego to... wierzaj mi pani...
— I cóż, Zuzanno.... czemu nie kończysz... co ci jest?
— Bo... widzi pani...
— Słucham... cóż tedy.
— Mój Boże! czy się pani nie obawia:.. ażeby ten bal dzisiejszy...
— Ten bal dzisiejszy...
— Nie podał panu jednéj z tych sposobności wywarcia swego gniewu, których się pani tak lękasz?
— Co za myśl!...
— Bo to... tam będzie bardzo wiele osób.
— Cóż z tąd.... ale tam będzie najlepsze to-