warzystwo miasta... skoro bal dany jest przez teścia prezesa trybunału w którym mój mąż zasiada.
— Tak jest, pani, lecz, zdaje mi się, że na tych balach maskowych, częstokroć jedni z drugich żartują... a jeżeliby pan, którego głowa jest tak porywcza... miał się rozgniewać na kogo.
— Masz słuszność Zuzanno... ja o tem nie pomyślałam.
— Nie chciałabym pani niepokoić.... a jednak...
— Ależ z drugiéj strony, mój mąż zna dobrze warunki towarzyskiego pożycia, ażeby się miał obrażać żartami przyjętemi w podobnych zabawach... a potem jego położenie szczególne jako sędziego trybunału w którym prezyduje zięć pana de Boneval, nie pozwala memu mężowi wymówić się od pójścia na ten bal, zgodzono się bowiem, że prawie cały trybunał na nim będzie; dla tego też nieobecność Iwona, byłaby prawie uchybieniem względem prezesa, którego mój mąż zawsze jest podwładnym.
— Ah! biedna pani, — pomyślała Zuzanna, — gdyby ona wiedziała jakim to sposobem jéj mąż uznaje to zwierzchnictwo prezesa nad sobą!
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/54
Ta strona została przepisana.