Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/62

Ta strona została przepisana.

nie macierzyńskim, wyciągnęła swą drobną i delikatną rączkę do męża.
— Ileż to odwagi dodaje mi miłość twoja, — rzekła do niego, — dla niéj nie lękam się żadnéj boleści.
— Wiec byłaś dzisiaj cierpiącą? — zapytał Iwon z niespokojnością. — Jenny, zlituj się, odpowiedz mi.... dla czegóż nie posłałaś po doktora?
— Nie tak głośno, mój drogi, odpowiedziała młoda matka, wzrokiem pokazując mężowi kolebkę, — mógłbyś obudzić naszą ukochaną dziecinę.
Poczem dodała z wymuszonym uśmiechem:
— Nie, nie potrzebowałam posyłać po doktora, bo mam przy sobie doświadczonego i bardzo mądrego lekarza, w którym zupełne pokładam zaufanie... który mnie najtkliwszą otacza pieczą, i który dzisiaj, jestem tego pewną, nie odmówi mi swéj pomocy, jeśli potrzebować jéj będę.
To powiedziawszy, młoda niewiasta uchwyciła rękę męża w swoje dłonie.
— Dobrze... rozumiem cię, — odpowiedział Iwon uśmiechając się także, tym wielkim doktorem to ja jestem...