Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/65

Ta strona została przepisana.

— W takim razie... moja Jenny... skądże ta zmiana?
— Cóż ja ci mam powiedzieć? — odpowiedziała młoda kobieta zmieszana. Jest to myśl nie bardzo rozsądna... może nawet dziwaczna. Ale to tylko wiem, że mnie uszczęśliwisz... bardzo uszczęśliwisz... jeśli zechcesz uczynić dla mnie tę ofiarę... któréj od ciebie żądam... jakkolwiek ona śmieszną... szaloną wydawać się może.
— Biedne moje drogie dziecię, — rzekł Iwon z czułością po chwili namysłu, — rozumiem ja to, że w twojem położeniu i będąc tak nerwową jak ty jesteś, rzeczą jest bardzo prostą, iż mimowolnie ulegasz pewnym sprzecznościom... i wieczorem nie życzysz sobie tego, czegoś zrana pragnęła... Smiałżebym z tego powodu czynić ci jakiekolwiek wyrzuty?
— Słuchaj Iwonie... ty jesteś dobrym... jesteś najlepszym mężem w świecie, — rzekła młoda matka, któréj oczy łzami się napełniały, była już bowiem pewną że wieczorem zatrzyma męża przy sobie, — ty się litujesz zawsze nad urojeniami biednéj kobiety, która sama nie wie czego pragnie i co jej brakuje.
— Jako doktór, wiem o tem bardzo dobrze,