Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/66

Ta strona została przepisana.

odpowiedział Iwon całując żonę z wzruszeniem w czoło. — Słuchaj, — dodał spoglądając na zegar, godzina dziewiąta... dziesięć minut tam, dziesięć napowrót, kwadrans czasu ażeby zabawić na miejscu... w ogóle cała historya zajmie nam trzy kwadranse... przyrzekam ci powrócić jeszcze przed dziesiątą...
— Co mówisz, Iwonie? Więc koniecznie chcesz iść na tę zabawę?
— Ażeby się pokazać przynajmniéj... choćby tylko na kilka minut.
— Iwonie... zaklinam cię...
— Co mówisz?
— Nie chodź!...
— Jakto? Ani nawet... na chwilę czasu?
— Mój przyjacielu, nie opuszczaj mnie... proszę cię...
— Jenny... bądźże rozsądną...
— Błagam cię... uczyń to dla mnie.
— Słuchaj, moja Jenny, to jest dzieciństwo; o cóż idzie? ojednę godzinę oddalenia?
— Dobrze! tak, to dzieciństwo, urojenie, szaleństwo... wszystko co chcesz.. ale jeszcze raz zaklinam cię nie opuszczaj mnie ani na jednę chwilę dzisiejszego wieczoru...