Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/69

Ta strona została przepisana.

cność twoja w tem miejscu może wielkie sprowadzić nieszczęście.
— Kto ci to powiedział? co ci powiedział? Mów, — wołał Iwon głosem coraz więcéj rozgniewanym i tak donośnym, że się aż dziecię w kolebce obudziło; — Czego się lękasz?.... Więc wiesz o czemsiś?..
— Sam teraz widzisz, Iwonie, że jest cóś, — odpowiedziała biedna kobieta jeszcze bardziej ztrwożona, — jest cóś... może nawet coś okropnego, co ty ukrywasz przedemną.
Iwon stanął nieruchomy i niemy, pod wpływem gwałtownéj walki wewnętrznéj; umiarkowanie, rozsądek, jeszcze raz odniosły w nim przewagę, zbliżył się do swej żony, ażeby ją pocałować przed odejściem i powiedział.
— Do prędkiego zobaczenia, Jenny... nie długo będziesz mnie czekała.
Młoda niewiasta zerwała się nagle, i zaczem jéj mąż zdołał zapobiedz temu, pośpieszyła do drzwi, wyjęła klucz i rzekła do Iwona z rospaczliwem uniesieniem:
— Nie wyjdziesz ztąd... i zobaczymy czy będziesz miał odwagę wydrzeć mi ten klucz.
Najprzód zdumiony, potem przywiedziony do ostateczności tym śmiałym postępkiem Jen-