kie, zaczęła mocno płakać ze strachu, wołając swą matkę i mówiąc:
— O! ten czarny człowiek.... Boję się.... boję...
— Oddaj mi klucz, — powtórzył Cloarek głosem piorunującym i zbliżając się jeszcze więcéj do żony.
Ta idąc za głosem chwilowego natchnienia, schowała klucz za gors, pobiegła potem do kolebki, wzięła swą córkę na rękę, i podczas kiedy dziecię coraz więcéj ztrwożone, z płaczem tuliło główkę do piersi swéj matki wołając głosem stłumionym: — O! czarny człowiek... czarny człowiek... on chce zabić mamę... — wątła lecz odważna kobieta, zebrawszy resztę opuszczających ją prawie sił, zawołała:
— Ażeby mi ten klucz odebrać, musisz mi pierwéj córkę z rąk moich wydrzeć!
— Ależ ty chyba nie wiesz, że ja w gniewie moim gotów jestem na wszystko?... — krzyknął nieszczęśliwy Cloarek, doszedłszy już do tego stopnia szalonéj wściekłości, która czyni człowieka ślepym i głuchym na najświętsze uczucia; dla tego też w szale swoim rzucił się na swą żonę, z postawą tak groźną, tak przerażającą, że nieszczęśliwa sądząc się już zgu-
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/71
Ta strona została przepisana.