pontony[1], wystawiony będzie na szyderstwa i zniewagi tegoż samego tłumu, dla którego jego imię było tak często postrachem... Nigdy tygrys uwięziony w klatce nie okazał większéj wściekłości i wspanialszego gniewu jak on w swojéj niewoli. Oto, czego ja chciąłem, i wierzaj mi, że taka męczarnia i ciężka niewola na pontonach byłaby tysiąc razy dla niego okropniejszą jak śmierć sama... Ale odmowa tego przeklętego kontrabandzisty niweczy wszystkie moje zamiary... Po przejeździe tutejszéj stacji nie możemy już rachować na bliskość morza... a na statku zostającym pod naszemi rozkazami... wszelkie porwanie staje się niepodobnem... co tu zrobić.. co począć?
— Pójść za moją radą, odpowiedział uporczywie Maltańcżyk, — wierzaj mi, śmierć mniéj jest okrutna.... ale pewniejsza jak zemsta; a zresztą, w téj chwili zemsta ta staje się niepodobną... gdy tymczasem mamy w naszem ręku życie tego człowieka.
— Milcz... — zawołał Russel głosem ponurym, — milcz... kusicielu.
— Co nam zważać na środki... byle tylko
- ↑ Więzienie urządzone na starych okrętach.