— Sposobem bardzo prostym.
— Zobaczmyż ten sposób.
W chwili kiedy Anglik miał objawić swój wniosek, chłopiec z oberży przebiegł ulicę i rzekł do pocztyliona:
— Piotrze, nie potrzebujesz się bardzo spieszyć, gdyż właściciel tego powozu nie jest jeszcze gotów.
— A cóż on tam robi, ten opieszalec? — odpowiedział pocztylion, — dla czegóż mu było tak pilno kazać zaprzęgać?
— Alboż ja wiem? — odpowiedział chłopiec, to wygląda jak baba jaka... Zamiast wina pije zsiadłe mleko, a na obiad miał wodziankę i jajka na miękko....
— Wodziankę, i wina nie pił! Otóż mi człowiek, — zawołał Piotr głosem potępiającym.
Poczem dodał:
— Przez ciebie wdaję się w niepotrzebną gawędkę, i oto....
Tu zwróciwszy się do Anglika, rzekł.
— Więc cóż tedy, obywatelu.. przed chwilą mówiliście mi, że będę mógł zarobić...
Russell spojrzał wzrokiem porozumienia na pocztyliona, pokazując mu chłopca z oberży, poczem rzekł do niego:
Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/96
Ta strona została przepisana.