Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/98

Ta strona została przepisana.

cem srebrem albo i złotem płacili! Widziałem takiego, który zapłacił aż dwadzieścia pięć Napoleonów staremu garbatemu zakrystyanowi, za to tylko, ażeby się dał przebrać za kobietę w kapelusz z piórami i w suknię z falbanami, i żeby się potem dał wozić w dorożce z nimi i z ich gołąbkami.
— Cóż chcesz, mój kochany, — odpowiedział Russell z uśmiechem, — marynarze nie tak często bywają na lądzie, ażeby sobie mieli odmawiać swoich małych kaprysów, zwłaszcza kiedy to być może bez szkodzenia nikomu.
— Nie inaczéj! ma się rozumieć.
— A zatem, zgoda?
— Ba! — odpowiedział pocztylion, — z takim hyrlakiem, jak ten którego powiozę, który wina nie pije i tylko wodziankę zajada, nie ma sobie czego odmawiać... Zresztą, wszakże go to nawet nie nastraszy.... Zgoda, obywatelu.
— Oto dwadzieścia franków, — rzekł Russell wsuwając pocztylionowi sztukę złota do ręki, — późniéj otrzymasz drugie tyle.
— Dobrze... Ale śpieszcie się, bo to blisko mila drogi... mniejsza jednak o to, zostawię wam dosyć czasu... Jeżeli mój jegomość uważać będzie że zbyt wolno jadę, powiem mu że