Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/104

Ta strona została przepisana.

— Ależ,... — dodała młoda kobieta jak gdyby nie mogła uwierzyć tym słowom, — to chyba człowiek ten jest jakimś cudem pracowitości...
— Nie umiem tego Pani powiedzieć; wiem tylko tyle że to ranny ptaszek, jak kogut wiejski.
— Nie chciałabym być natrętną, mój Panie, — rzekła młoda kobieta nadzwyczajnie zdziwiona tem wszystkiem co słyszała, ale jakież jest zatrudnienie tego jegomości, który codziennie wychodzi o trzeciéj lub czwartéj z rana, i nie wraca jak dopiero po północy?
— Pytasz mnie Pani o to czego ja wcale nie wiem... to tylko jest rzecz pewna że lokator ten nie narazi się Pani w niczem...
— Rzeczywiście, trudnoby mi było wynaleść mieszkanie odpowiedniejsze moim chęciom, ale... otwarcie mówiąc, niepodobna ażebyś Pan nie znał zatrudnienia swego lokatora?
— Cóż ja Pani mam powiedzieć? od trzech lat jak Pan Renaud tu mieszka... tylko jeden list przyniesiono do niego... zaadressowany poprostu do Pana Michała Renaud... sam zaś nigdy nikogo nie przyjmuje.
— Przecież on nie jest niemy?
— Doprawdy Pani, ale też i niewiele do te-