— Czy chcesz zarobić sto soldów? — dodał w krotce gość kawiarni.
A gdy markier patrzył na niego z zadziwieniem, powtórzył:
— Pytam cię, czy chcesz zarobić sto soldów.
— Ja... Panie... lecz...
— Chcesz czy nie?
— I owszem chcę, Panie, coż mam uczynić?
— Mówić.
— Mówić.. o czem... Panie?
— Odpowiedzieć na kilka pytań.
— To rzecz najłatwiejsza... jeśli tylko będę wiedział...
— Czy dawno jesteś w téj kawiarni?
— O.... jestem w niéj od jéj założenia, Panie, od lat dziesięciu.
— Więc mieszkasz w tym domu?
— Tak jest, Panie,... sypiam na piątem piętrze.
— I znasz wszystkich lokatorów?
— Z nazwiska i z widzenia, Panie... ale na tem ogranicza się wszystko.. Jestem tu sam tylko markierem... nie mam zatem czasu zabierać znajomości z sąsiadami.
— Po chwili przykrego wachania, w której rysy mężczyzny z cygarem bolesną jakąś wy-
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/109
Ta strona została przepisana.