ceval tutaj się wprowadziła... będzie temu blisko lat cztery... jej sposób życia wydawał się dosyć dziwnym, później jednak, przestano zajmować się nią... gdyż jakem to już Panu powiedział, nigdy jéj nie widać; ztąd łatwo o niéj zapominają... chociaż ona bardzo jest piękna.
— Ha! mój kochany, skoro jest tak piękna, odpowiedział nieznajomy z uśmiechem szyderskim, i jak gdyby słowa które wymawiał, paliły jego usta, — musi mieć jakiegoś kochanka... co?...
Przy czem rzucił ponurym i pałającym wzrokiem na markiera który rzekł do niego
— Słyszałem że ta osoba nikogo u siebie nie przyjmuje.
— Lecz wieczorem... kiedy wraca do domu o tak późnéj godzinie... sądzę, że nie sama wtedy przychodzi?
— Nie wiem, Panie, czy ją kto odprowadza do bramy... to tylko jest rzeczą pewną, że nigdy nic złego o niej nie słyszałem...
— Więc to sama cnota?
— Nie inaczéj... Panie... a przynajmniéj zupełnie na nią wygląda, i pewny jestem że cały dom tak jak ja, za nią Panu zaręczy.
I tym razem zupełne było podobieństwo po-
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/112
Ta strona została przepisana.