Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/121

Ta strona została przepisana.

lecenia, powóz ruszył ku prawemu brzegowi Sekwany.
— Czy Pan wiesz, — rzekła młoda kobieta, że ja znajduję spotkanie nasze nader dziwnem.
— Uznając w zupełności całą dziwaczność tego spotkania, zdaje mi się ono jednak więcéj przyjemnem jak dziwnem.
— Wiesz Pan, mówiąc pomiędzy nami, grzeczność taka jest zbyteczną; dobrą ona jest dla ludzi którzy nie mają nic lepszego do roboty, i przyznam się Panu, że jeżeli czujesz się skłonnym zaspokoić moją ciekawość, w takim razie tyle mam uczynić Panu pytań, że zapewne nie odpowiedziałbyś nawet na połowę z nich, gdy nadejdzie chwila naszego rozstania.
— Nie powinnaś mi Pani była mówić tego; gdyż uczynisz mnie Pani bardzo rozwlekłym, dla tego tylko, ażebym się Pani mógł lepiéj dać poznać... W nadziei że ciekawość Pani...
— Natchnie mnie chęcią spotkania Pana po raz drugi, jeżeli mi Pan dzisiaj wszystkiego nie opowiesz? — Wszakże taka była myśl Pańska?
— Tak jest, Pani.
Dama w żałobie uśmiechnęła się smutnie i dodała: