Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/122

Ta strona została przepisana.

— Lecz chcąc się trzymać pewnego porządku, zapytam Pana naprzód, po co byłeś w Brazylii? Wracałam właśnie z tych krajów odludnych, kiedym w nich Pana przed ośmiu miesiącami spotkała, ponieważ zaś wiem ze mało jest podróżnych zwiedzających te pustynie, Pan zrozumiesz przeto i wybaczysz moje pytanie, jeśli ono może się Panu wydawać niedelikatnem...
— Zanim Pani odpowiem, powinienem przedewszystkiem powiedzieć Pani przynajmniéj kilka słów o moim charakterze, inaczéj mogłabyś mnie Pani poczytać za jakiego szaleńca.
— Jakto, Panie?
— Powinienem Pani oznajmić, ze mnie trawi ciągła potrzeba ruchu i zmiany pobytu, która, szczególniéj od lat kilku, nie pozwala mi nawet jednego miesiąca pozostać na miejscu. Słowem Pani, ja mam namiętność, monomanią podróżowania.
— Ah! Panie.
— Co takiego? Pani.
— Prawdziwie, spotkanie nasze pomnaża jeszcze całą jego dziwaczność.
— Dla czego?
— Ta niezwalczona potrzeba działania, ru-