Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/129

Ta strona została przepisana.

stać z ostatnich chwil rozmowy... którą mnie Pani zaszczycić raczyłaś;... lecz mimowolnie, uległem pod wpływem niektórych wspomnień... Mam nadzieję że mi Pani nie odmówisz stosownego wynagrodzenia... pozwalając mi... złożyć sobie moje uszanowanie w jéj domu...
— Dla wielu powodów... jest to... Panie... zupełnem niepodobieństwem.
— Błagam Panią... nie odmawiaj mi Pani téj łaski;... zdaje mi się.. że położenie nasze tak jest do siebie podobnem... zresztą... ja Pani tyle jeszcze mam powiedzieć o powodach téj podróży do Brazylii, o których Pani wiedzieć chciałaś; nakoniec spotkanie nasze jest tak dziwne... że to wszystko skłoni Panię... nie wątpię o tem bynajmniéj, do wyświadczenia mi żądanéj łaski... Nie śmiałbym nalegać o nię z tytułu téj małéj usługi którą miałem szczęście oddać Pani kiedyś, a o której Pani raczyłaś sobie przypomnieć.
— Nie jestem wcale niewdzięczną.. wierzaj mi Pan... Nie taję nawet... że miałabym wielką przyjemność widzieć Pana jeszcze... a jednak, powinnam wyrzec się téj nadziei.
— Ah! co Pani mówisz!