Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/13

Ta strona została przepisana.

dla tego nie przyszedł cię jeszcze odwiedzić od czasu naszego wesela...
— O! zapewne!... oboje warci jesteście siebie... lecz nie wiem czy twoja opieszałość nie przewyższa jeszcze jego lenistwa... Ale, wierzaj mi, Florencyo, przestańmy już tych żartów... ubieraj się i jedźmy, zaklinam cię.
— Ja znowu, z mojéj strony, drogi Alexandrze, zaklinam cię, zajmij się sam temi sprawunkami, a za to przyrzekam ci, że wieczorem pojadę z tobą na spacer w otwartéj karecie... do Jasku Bulońskiego... Z nadejściem nocy będę potrzebowała włożyć tylko mantylę i kapelusz.
— Co znowu! przecież to jest dzień w którym Pani de Saint-Prix przyjmuje u siebie; już ona dwa razy była u ciebie, a ty wcaleś jéj jeszcze nie odwiedziła... Uczynisz mi więc tę przyjemność, że wieczorem pojedziemy do niéj...
— Ubierać się... ah! to jest okropnie nudne.
— Moja pani... nie idzie tu o to co jest nudne lub zabawne, lecz o dopełnienie obowiązków towarzyskich.,. Pojedziesz do Pani Saint-Prix.
— Towarzystwo obejdzie się bezemnie jak