i ja bez niego... Nie lubię świata... i nie pojadę do Pani de Saint-Prix.
— Pojedziesz...
— Nie... a kiedy mówię nie... to nie...
— Do pioruna! Mościa Pani.
— Słuchaj, mój przyjacielu, mówiłam ci już nie raz... że poszłam za mąż dla tego ażeby wyjść z klasztoru... ażeby wstawać codziennie o téj godzinie kiedy mi się będzie podobało... ażeby już nie brać żadnych lekcyj... ażeby używać roskoszy nie zajmowania się niczem, słowem ażeby być Panią saméj siebie.
— Ależ ty mówisz i rozumujesz jak dziecko., jak dziecko zepsute...
— Niechaj i tak będzie.
— Ah! prawda, opiekun twój uprzedził mnie.. Czemuż mu nie wierzyłem? Lecz ja daleki byłem od myśli, ażeby mógł na świecie istnieć charakter podobny do twojego... Myślałem sobie wtedy... w szesnastoletniéj panience... ta ociężałość, to lenistwo, nie jest niczem innem jak znudzeniem... jak zniechęceniem które sprowadza jednostajne życie klasztorne... Pokazawszy się w świecie, przyjemności, obowiązki towarzyskie... starania domowe, podróże, pokonają tę ospałość, i...
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/14
Ta strona została przepisana.