Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/145

Ta strona została przepisana.

I zadziwieni oboje zatrzymali się chwilkę w milczeniu.
Nareszcie mężczyzna odezwał się pierwszy:
— Pani, z tego wszystkiego co się dzieje... i dla wspólnego naszego interessu, powinniśmy się natychmiast szczerze porozumieć z sobą!
— I ja tak sądzę, Panie.
— A zatem... Pani... ja...
— Strzeż się Pan... na bok... wóz idzie... — zawołała kobieta w futrze, przerywając swemu towarzyszowi, i pokazując mu wóz mleczarki, który nadjechał szybko, dotykając niemal chodnika, przy którym szedł obok niej nieznajomy.
Ten usunął się szybko, ale tymczasem Florencya i Michał przybywszy na róg ulicy, znikli niespodzianie w chwili rozmowy dwóch ścigających za niemi osób, zwłaszcza że je przy pierwszem zaraz spotkaniu już nieco wyprzedzili.
Kobieta w futrze spostrzegłszy pierwsza zni*knienie Michała, zawołała głosem bolesnego nieukontentowania:
— Nie widzę go już; zgubiłam go.
Słowa te przypomniały jéj towarzyszowi, że