szczęścia;... lecz Florencya w nieuleczonéj swojéj gnuśności, odpychała zawsze moje wnioski; bez wątpienia, ja nie dobrze robiłem... sam to uznałem, ale było już za późno; za nadto obchodziłem się z nią jak z dzieckiem, za nadto byłem mężem, panem... i chociaż ją kochałem do ubóstwienia, zdawało mi się, że dla jéj dobra i mojéj godności, powinienem udawać surowego, nakazującego; cóż Pani więcej mam powiedzieć? Przy mojéj żywości, popędliwości, jéj szydząca ze wszystkiego gnuśność przywodziła mnie często do najgwałtowniejszych wybuchów;... Nazajutrz po owym dniu w którym Panię widziałem u Florencyi, udała się do Pani; powiedziano jéj żeś Pani tejże saméj nocy wyjechała ze swą matką i z Panem d’Infreville; nie mogła się dowiedzieć w którą się Pani udałaś stronę; zmartwienie jéj było wielkie... i sam tak nad nią ubolewałem... że odłożyłem na jakiś czas podróż oddawna już zamierzoną; późniéj, chcąc nareszcie pokonać upór mojéj żony,... i skłonić ją do moich własnych gustów, oznajmiłem jéj mój zamiar:... mieliśmy zacząć od niewielkiéj podróży do Szwajcaryi... byłaby to prawie tylko mała przechadzka; spodziewałem się wielkiego oporu... bynajmniej...
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/155
Ta strona została przepisana.