Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/156

Ta strona została przepisana.

— Jakto przystała?
— „Chcesz, ażebym podróżowała. — rzekła do mnie, — dobrze.... masz prawo za sobą, jak sam utrzymujesz, spróbuj, — dodała swoim szyderskim i niedbałym głosem, — lecz powinnam cię uprzedzić, że zanim tydzień upłynie, odwieziesz mnie napowrót do Paryża.”
— I po tygodniu?
— Odwiozłem ją do Paryża...
— I jakże mogła Pana zniewolić do tego powrotu?
— O! zawołał Pan de de Luceval z goryczą, — sposobem bardzo prostym; wyjeżdżamy; na pierwszym noclegu;... oświadczam jéj że nazajutrz wyjedziemy o godzinie dziewiątéj... ażeby nie musiała zbyt rychło wstawać...
— Więc tedy!
— Pozostała tylko czterdzieści ośm godzin w łóżku, w najnędzniejszéj karczmie, pod pozorem że była nadzwyczajnie zmęczona, mówiąc mi ze swoją gnuśną spokojnością, która mnie do ostateczności przywodziła, — „podług kodeksu masz prawo zniewolić mnie ażebym ci towarzyszyła, lecz prawo to nie ogranicza, ile mi się zdaje, godzin które mam w łóżku przepędzić.” — Co tu na to odpowiedzieć?