Florencyi, jéj stałość charakteru przy téj okoliczności, jéj odważna rezygnacya na cios nieprzewidziany;.. wszystko to zwiększyło miłość, którą mimowolnie czułem dla niéj; dla tego też w nadziei ze zastanowienie, że obawa nędznego życia sprowadzą ją na inną drogę;... odpychałem silniéj jak kiedykolwiek tę myśl naszego rozłączenia, obiecując nawet Florencyi zmienić dla niéj moje zwyczaje i upodobania. — „Przymus ten zrodziłby w tobie wadę, któréj dotąd nie posiadasz: obłudę, — odpowiedziała, — masz swój charakter, ja mam także mój własny, i temu zaradzić niepodobna; wszystkie postanowienia, wszystkie rozumowania w świecie nie zaradzą temu, ażebym ja nie była blondynką, a ty brunetem. Tak samo będzie i z niedobraniem się naszych charakterów; a potem, co nadewszystko, nie chcę ci być ciężarem; zresztą usprawiedliwićby się to jeszcze dało, gdybym cię kochała miłością, ale, ty wiesz że tak nie jest; błagam cię więc, rozłączmy się przyjaźnie.” — Odmówiłem..
— A jednak rozłączenie to...
— Rozłączenie to nastąpiło, Pani... Florencya zmuiła mnie do tego!
— Jakimże sposobem?
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/161
Ta strona została przepisana.