Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/167

Ta strona została przepisana.

gdybym był pewnym, wyzwałbym go.. i on lub ja...
— Na Boga! uspokój się Pan, — zawołała Walentyna przerywając Panu de Luceval. — Jakkolwiek dziwnemi wydawać się mogą niektóre podobieństwa, dotąd nic jeszcze nie obwinia Florencyi.. Dzisiaj rano wyszła z domu podobnie jak i Michał, i chociaż noc była ciemna a ulica bezludna,... nie przemówili do siebie ani jednego słowa i zawsze postępowali z daleka od siebie... gdyż ja dosyć późno dopiero po wyjściu za Michałem spostrzegłam się, że równolegle z nim szła jakaś kobieta po drugiéj stronie ulicy.
— O! Pani! czyliż i takie postępowanie nie jest bardzo znaczącem? Wychodzą i wracają o jednych godzinach: mieszkanie ich jest tylko rozdzielone przez jednę ścianę, a być może nawet że się tam znajduje jakie skryte przejście.. a potem ten cały czas przepędzony za domem? cóż oni robią?... gdzie oni chodzą? Zapewne mają gdzieś jakie miejsce schadzki, ale gdzie?
— O! my odkryjemy tę tajemnicę... musimy ją odkryć... zarówno mnie ona obchodzi, jak Pana, i, ażebyś Pan to zrozumiał, opowiem