Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/17

Ta strona została przepisana.

odpowiedział P. de Luceval uniesiony goryczą swoich żalów, — jakie to szczęście... przebiegać w ten sposób kraje najwięcej zajmujące... Egipt....
— Egipt!...
— Turcyę.
— O! mój Boże... Turcyę!...
— A nawet, gdybyś była kobietą, o jakiéj na moje nieszczęście marzyłem... zapuścić się aż w góry Kaukazu.
— Kaukazu! — zawołała Florencya zrywając się już zupełnie z krzesła; gdyż dotąd za każdem nazwiskiem jeograficznem wymówionem przez swego męża, podnosiła się tylko stopniowo. — Czy to być może! — dodała składając swoje piękne dłonie z trwogą — mieliśmy pojechać aż na Kaukaz!
— Do djabla! moja Pani... wszakże... lady Stankope, księżna Placencyi, i tyle innych kobiet nie ulękło się podobnych podróży.
— Na Kaukaz!... otóż co mnie czekało, otóż to co pan potajemnie knułeś, kiedy ja w całem zaufaniu, oddawałam ci niewinnie moją rękę... w kaplicy Wniebowzięcia... Ah! teraz to dopiero mogę sądzić o okrutnym egoizmie twego charakteru.