Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/180

Ta strona została przepisana.

domem zapewne pośród ludzi obcych przepędzają?
— Właśnie to najwięcéj mnie zastanawia, gdzie oni zawsze wychodzą? Florencya, która zaledwie wstawała o dwunastej... od trzech lat wstaje przed wschodem słońca, i to nawet w czasach tak szkaradnych jak naprzykład noc dzisiejsza.
— Albo Michał! i jego postępowanie jest równie zadziwiające!
— Jaka zmiana! i czemu ją przypisać?
— Nie wiem... lecz sama ta zmiana czyni mi nadzieję; tak jest, wszystko spodziewać mi się każe, że Michał pokonał nareszcie swą ociężałość... to lenistwo, które było dla niego tak złowrogie, a na którem i ja wiele ucierpiałam.
— Ah! jeśli Pani prawdę mówisz, jeśli Florencya nie jest już tą gnuśną istotą która przejażdżkę w powozie uważała sobie za zbyt wielką pracę! jeśli przykre położenie w którem się od czterech lat znajduje przeistoczyło ją... z jakiemże szczęściem zapomniałbym o przeszłości! jak życie moje mogłoby jeszcze być pięknem!... Ah! wierzaj mi Pani, teraz jednéj już tylko obawiam się rzeczy, to jest że ja się szaloną łudzę nadzieją.