Poczem wszedł służący hotelu z listem w ręku, mówiąc:
— W tej chwili przyniesiono ten list do Pani.
— Zkąd?
Nie powiedział tego człowiek który go przyniósł i zaraz się oddalił.
— Dobrze, — odpowiedziała Walentyna odbierając list od służącego.
Następnie zapytała Pana de Luceval:
— Czy Pan pozwolisz?
Ukłonił się w miejsce odpowiedzi; Walentyna odpieczętowała pismo, i ujrzawszy podpis zawołała:
— Floreneya!... list od Florencyi!...
— Od mojej żony! — powtórzył z równem zadziwieniem Pan de Luceval.
I oboje spojrzeli na siebie ze zdumieniem.
— Ale skądże ona wie o Pani mieszkaniu?
— Nie domyślam się tego wcale...
— Czytaj Pani... czytaj... Na miłość Boską! Pani d’Infreville przeczytała co następuje:
„Ukochana moja Walentyno, dowiedziałam się że jesteś w Paryżu; nie umiem wyrazić ci mego szczęścia że cię będę mogła uściskać; lecz szczęście to muszę jeszcze odroczyć,
Strona:PL Sue - Kuzyn Michał.djvu/183
Ta strona została przepisana.